... czyli odgrzewane kotlety :P
Pamiętacie tego misiaka? Pokazywałam go 3 lata temu, o TU
Zdecydowanie potrzebował zmian! :D
Uszyłam go bez wykroju, ot tak, nożyczki, tkanina, igła z nitką... grubasek wyszedł, wszyscy się śmieli z jego dużego brzuszka:
Mi się taki podobał, ale martwiło mnie, że o własnych siłach stać nie może :(, brzuszek mu przeszkadzał.
I nadeszła chwila, że się za niego wzięłam!
Małe poprawki, odrobina modelowania pyszczka, odchudzanie brzuszka i proszę:
Misio stoi:
Misio siedzi wygodnie na wciąż powstającym kocyku (mam już 1m x 1m!):
Sympatycznie łypie okiem:
Aż się chce go przytulić:
Lepiej, prawda?
I tak sobie myślę, że chyba czas uszyć nowego misia!
8 komentarzy:
Świetna dieta! Tylko misio smutny jest ;-(
Świetnie, a może mnie tez tak odchudzisz?:) Misio uroczy i z brzusiem i po diecie:) Pozdrawiam.
ABSOLUTNIE PRZECUDOWNY JEST!
Misiak zarówno w wersji light jak i XL jest piękny:)
Misio jak najbardziej na tak! Śliczny jest :)
Śliczny misio! Jest taki słodki! Duża już jestem, ale nadal mam słabość do misiaków i chyba to z wiekiem nie przechodzi :)
Misiu superaśny!
Pozdrawiam :)
Misiu superaśny!
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz