piątek, 31 sierpnia 2012

Dieta odchudzająca...

... czyli odgrzewane kotlety :P

Pamiętacie tego misiaka? Pokazywałam go 3 lata temu, o TU
Zdecydowanie potrzebował zmian! :D
Uszyłam go bez wykroju, ot tak, nożyczki, tkanina, igła z nitką... grubasek wyszedł, wszyscy się śmieli z jego dużego brzuszka:
Mi się taki podobał, ale martwiło mnie, że o własnych siłach stać nie może :(, brzuszek mu przeszkadzał.

I nadeszła chwila, że się za niego wzięłam!
Małe poprawki, odrobina modelowania pyszczka, odchudzanie brzuszka i proszę:

Misio stoi:
 Misio siedzi wygodnie na wciąż powstającym kocyku (mam już 1m x 1m!):
 Sympatycznie łypie okiem:
Aż się chce go przytulić:
Lepiej, prawda?
I tak sobie myślę, że chyba czas uszyć nowego misia!

8 komentarzy:

asiami pisze...

Świetna dieta! Tylko misio smutny jest ;-(

Ulcia pisze...

Świetnie, a może mnie tez tak odchudzisz?:) Misio uroczy i z brzusiem i po diecie:) Pozdrawiam.

Bea pisze...

ABSOLUTNIE PRZECUDOWNY JEST!

kasia pisze...

Misiak zarówno w wersji light jak i XL jest piękny:)

hanka-blog-handmade pisze...

Misio jak najbardziej na tak! Śliczny jest :)

Ceramiczny Kamień pisze...

Śliczny misio! Jest taki słodki! Duża już jestem, ale nadal mam słabość do misiaków i chyba to z wiekiem nie przechodzi :)

zakrecona kurka pisze...

Misiu superaśny!
Pozdrawiam :)

zakrecona kurka pisze...

Misiu superaśny!
Pozdrawiam :)