Dziwne... wiedziałam, że zimą dni są krótsze... ale żeby aż tak?
Dwa tygodnie już minęły od poprzedniego posta.
Robiłam to i tamto, nie wszystko już skończone, a tego co skończone nie mogę jeszcze pokazać.
Codzienne obowiązki, a na deser sprzątanie, planowanie, gotowanie, pakowanie.... ufff
Ciągle w biegu. W tym tempie to nawet można nie poczuć, że jest zimno, a przecież jest, zimę w końcu mamy. Ale czy musi być zimno? Nie musi! Można nosić szalik, rękawiczki, czapkę. Czapkę... no właśnie. Nie lubię czapek, na dodatek mało która mi się podoba, a w tych znośnych jestem podobna do... ech... zupełnie do niczego :P
Zainspirowana notką na Pinterest, o tą:
uszyłam sobie czapkę z nienoszonego już swetra, o taką:
(modelką jest Ola, moja siostrzenica, :*)
Pomijam to, jak w niej wyglądam, ale ciepło mi w uszy, więc noszę.
A od dnia w którym usłyszałam, że wyglądam jakbym uciekła z Szuflandii już w momencie nakładania jej na głowę uśmiecham się sama do siebie :)
3 komentarze:
świetna:)
też myślę o tej inspiracji....
pozdrowionka!
Fajna ta czapa z Szuflandii, do kompletu brakuje mi tylko ogromnej agrafki:)
Rewelacyjny pomysł na wykorzystanie starych swetrów! Musze kiedyś spróbować.
Prześlij komentarz